pafaroico-16aaaaa-16pafaro-rowery-logo-33pafaroico-16aaaaa-16pafaroico-16aaaaa-16
  • ROWERY
  • O NAS
  • AKTUALNOŚCI
  • KONTAKT
0

Droga z Yusufeli

W zewnętrznym pomieszczeniu było zimno……Kiedy obudziłem się rano na zewnątrz panował spokój. Był już najwyższy czas, aby udać się w dalszą drogę. Przez myśl przebiegły mi wspomnienia ostatnich kilku dni, które spędziłem w tym mieście…..

Pierwszą noc spędziłem z rodziną, która bardzo słabo mówiła po angielsku, ale mimo to mnie ugościła. W południe poszliśmy razem do dużego meczetu na piątkowe “Namas”, a następnie do restauracji, w której pracują ojciec i syn, Kolejnej nocy musiałem już szukać sobie noclegu, ponieważ do tej rodziny przybyli krewni i nie było już miejsca. Znalazłem mały, opuszczony meczet, w którym spałem, a anglojęzyczny mężczyzna pomógł mi znaleźć miejsce gdzie mogłem bezpiecznie  zamknąć rower.

………Wstałem szybko i spakowałem swoje rzeczy. Wyszedłem na pustą ulicę i zacząłem rozglądać się za miejscem, gdzie mógłbym dokonać porannej toalety. Następnie udałem się do gmachu samorządu lokalnego gdzie trzymali mój rower na noc. Kiedy jechałem przez miasto, cały czas miałem te wspomnienia. Wypiłem ostatnia filiżankę słodkiej, tureckiej herbaty w lokalnej herbaciarni do, której wcześniej zabrał mnie mój gospodarz i ostatecznie opuściłem miasto. Wybrałem główna drogę prowadząca z miasta na pustynię. 

Droga biegła w dół, obok rzeki na dnie wąskiej doliny do czasu, aż ta nie połączyła się z rzeką płynąca z przeciwnej strony tworząc razem już jedno koryto. Od tego momentu droga zaczęła się piąć do góry wzdłuż tego drugiego dopływu, aż na wschodnia część Anatolii. Następnie droga zaczęła się łagodnie wspinać, aż dotarłem do tamy. Była to ogromna tama z bardzo stromym podjazdem na na jej szczyt. Gdy już tam dotarłem, zobaczyłem długie jezioro położone na dnie wielkiej doliny, wzdłuż której po jej pofałdowanym terenie biegła fantastyczna, asfaltowa droga. Woda była spokojna, ukazując jak ręcznie malowany obraz widok gór wznoszących się powyżej. Jeździłem wzdłuż różnych zbiorników wodnych, ale ten był zdecydowanie najpiękniejszy jaki do tej pory widziałem. Dałem się porwać chwili. Jechałem w dobrym tempie, ciesząc się otaczającą mnie natura, gdy w pewnym momencie, jakaś grupa mężczyzn zaczęła machać do mnie i wołać, abym się zatrzymał. 

Grupa Tureckich myśliwych

Była to siedmioosobowa grupa mężczyzn z psem. Większość z nich była ubrana w camuflaż.

“Salam alekum” powiedział jeden z mężczyzn wyciągając rękę w moim kirunku

“Alekum salam” odpowiedziałem gdy uścisnęliśmy sobie ręce.

Nazywał się Yusuf Coch i po jego zachowaniu mogłem się domyślić, ż był liderem tej grupy. Po krótkiej rozmowie okazało się, że są myśliwymi oraz zaprosili mnie na wspólny posiłek. Zaproszenie chętnie przyjąłem i zaraz zaczęliśmy robić przygotowania. Jedna grupa zaczęła kroić warzywa, a ja z pozostałymi poszedłem zbierać drewno na opał. Kiedy już było wszystko przygotowane i ogień został już rozpalony, na kamieniach zostało położona wielka patelnia. Następnie wlano na nią olej i wypełniono ją warzywami.

W oczekiwaniu na potrawę próbowałem rozmawiać. Oni w ogóle nie mówili po angielsku, ja natomiast tylko podstawy, ale i tak nam się udało porozumieć. Rozmowa dotyczyła otaczającej nas przyrody jak i ogólnie życia w tym regionie. W pewnym momencie jeden z mężczyzn otworzył bagażnik jednego z samochodu i wyją dużą myśliwska strzelbę. Załadował, wymierzył w powietrze w kierunku jeziora i wystrzelił. Wszyscy patrzyliśmy jak daleko kula wpadnie do jeziora. Jak tylko kula dotarła do tafli jeziora, karabin przeszedł w ręce innej osoby, która powtórzyła tą czynność, próbując pokonać poprzednika. Ta gra trwała dłuższą chwilę, aż w końcu strzelba wylądowała z powrotem w bagażniku. Po chwili jednak znów zaczęli sprawdzać swoje umiejętności. Tym razem Yusuf z innym mężczyzną zaczął się siłować, aż prawie przewrócili patelnie z jedzeniem. W tym momencie gry już ustały i przyszedł czas aby dołożyć mięso do warzyw. Było to mięso dzikiego ptactwa, które upolowali i oczyścili wcześniej tego dnia. Poczekaliśmy aż mięso się ugotuje, a następnie zaczęliśmy już przygotowywać miejsce na posiłek. Jako stół został wykorzystany betonowy występ (na którym wcześniej kroili warzywa) Jako nakrycie stołu został wykorzystany papier, na który położono pokrojone warzywa oraz kawałki ogromnego tureckiego chleba.

Następnie położono na ogniu czajnik z herbatą, aby była  gotowa po posiłku i podano danie główne. Wszyscy jedliśmy z wielkim smakiem, chwytając kawałki mięsa i warzyw rękami lub kromkami chleba i z przyjemnością wkładając do ust. Prawie wszyscy jedli z patelni, ale ja jako gość grupy dzieliłem talerz z Yusufem. Kiedy już wszyscy najedli się do pełna podano herbaty a reszta jedzenia nakarmiono psa. pijąc herbatę myślałem o drodze, która przede mną oraz o wielkiej hojności i gościnności tych ludzi w szczerym polu. po wypiciu herbaty zagasiliśmy ogień, umyliśmy naczynia. Przyszedł czas pożegnania i każdy z nas wyruszył w swoja drogę. Moi gospodarze odjechali w przeciwnym kierunku, a ja znów zostałem sam. Z najedzony i z nowymi wspaniałymi wspomnieniami jechałem dalej krętą drogą wyżej  Anatolijska Płyta

Omar 06.2020 

Pafaro 2020
    0